wtorek, 6 sierpnia 2013

7 razy dziś


Autor: Lauren Oliver
Tytuł:7 razy dziś
Oryginalny tytuł: Before I fall
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2011
Ilość stron: 384

Debiut pisarki Lauren Oliver, znanej poniekąd jako autorka wyśmienitej trylogii o miłości - "Delirium"!

Czy siedząc teraz przed komputerem, czytając te słowa, potrafisz wyobrazić sobie, że JUTRO nie nadejdzie? Że budząc się rano w łóżku znów będziesz przeżywać ten sam przeklęty dzień. Wyobraź sobie, że TEN dzień będzie przebiegał ciągle tak samo! Wszyskie wydarzenia, rozmowy, zachcianki, powtórzą się, lecz tylko dla Ciebie. Inni..., przyjaciele, rodzina nie dostrzeżą żadnej zmiany. Dla nich to będzie zwykły, następny uciążliwy dzień w życiu.
Uświadamiasz sobie, że to z Tobą jest coś nie tak, jagby coś Cię zatrzymało i nie pozwoliło pójść dalej! Ale dlaczego? Dlaczego Ty? Dlaczego akurat dziś?
Dlaczego jutro ma zamiar nigdy nie nadejść?
Nasuwają Ci się pytania. Czy wariujesz? Czy napewno tylko Ciebie to spotyka? Musisz się upewnić, lecz nie chcesz też wyjść na osobę bredzącą od rzeczy. Nie robisz więc nic. Czekasz i pragniesz by po zachodzie słońca nareście nadszedło jutro, inne jutro. Ono jednak nie nadchodzi!

Teraz! Uśmiecha się do Ciebie szczęście!

Los dał Ci właśnie szanse spodkać w tym trójkącie bermudzkim kogoś, kto Cię zrozumie, kto ma taki sam problem! Samanta,  ...., twoja rówieśniczka! Przeżywa tę samą historię. Również boryka się z odnajdywaniem drogi do jutrzejszego dnia! Wystarczy, że jej wysłuchasz, a znajdziesz odpowiedzi na zadane pytania! Odpowiedzi, dzięki którym zrozumiesz, dlaczego JUTRO nie mogło nadejść szybciej!
..............................
Książka opowiada o Samancie Kingston, młodej dziewczynie której przydażyło się 7 razy przeżyć ten sam dzień.

Opinia:      
Początek książki, szczerze, nie zrobił na mnie ogromnego wrażenia, było w nim dużo szczegółów, których nie dało się od razu zapamiętać (Ally, Amy, Anny, Alex, Rob, Lindsay, Elody, itd).
Nienawidziłam, też Sam, głównej bohaterki, która swoim zachowaniem doprowadzała mnie do szału!
Byłą, hm.. tu  zacytuje słowa Juliet "suką" w głęgokim tego słowa znaczeniu.
Nigdy nie mogłabym być jej przyjaciółką, a nie wiem nawet czy koleżanką.
Tak było, do czasu, kiedy jeszcze przeżywałam pierwsze dni z opowieści, ale to co stało się potem, to absurd!
Tak bardzo zaprzyjaźniłam się z Samantą,( mogłaby być jednak moją przyjaciółką), że parę razy musiałam odświeżać ostatni, siódmy dzień.

Akcja z poplątanej i przynudnawej, powoli wyjaśniała się i rozkręcała do wielkiego....BUM!
Od razu podkreślam! Nie dajcie się zwieść pierwszym trzem dniom, poczekajcie wytrwale, a nie będziecie żałować, ZAPEWNIAM.


Książka uświadamia czytelnikowi, że trzeba zwracać uwagę na nadchodzącą przyszłość, ale przede wszystkim należy się cieszyć i żyć "dobrze" dniem dzisiejszym ..... bo po zachodzie słońca nastąpi jutro!

  "Bo jakże można żyć teraźniejszością, 
nie myśląc o przyszłości, o skutkach swych czynów?"
                                  ~ Igimka

....................................................................................................................................................................

Uwaga spoiler!                     
Dla osób które zdążyły już przeczytać książkę!

Właśnie przed chwilą przeczytałam ostatnie strony książki.
Jestem rozchwiana emocjonalnie, wręcz stoję nad przepaścią i nie wiem co mam ze sobą począć!Jestem zszokowana zakończeniem książki!!!
Czy ja dobrze zrozumiałam? Sam odrzuciła Julliet i sama wpadła pod ciężarówke? Zgineła poświęcając się? Jak mogła jej to zrobić pisarka, akurat wtedy, gdy w końcu odnalazła droge w życiu, nareszcie była sobą, nie wspominając już o miłości do Kenta ( jak mi go teraz szkoda).
Po tylu latach czekania, mógł się nią nacieszyć, jedynie te pare godzin. :(  kiedy to ona w dodatku
wcale nie przebywała w jego pobliżu, bo szukała Julliet!!!

Osobiście nie podoba mi się to zakończenie. Śmierć nie powinna kończyć tej książki!
A jakie są Wasze odczucia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz